Dlaczego o tym piszemy? Bo będąc w
Laosie oszaleliśmy na punkcie zobaczenia kolorowych, egzotycznych,
pobrzękujących medalikami zawieszonymi na tradycyjnym nakryciu głowy
kobiet z plemienia Akha. Pojechaliśmy do Luang Nam Tha – największego
centrum trekkingowego w tym kraju, by przez góry i dziką dżunglę dotrzeć
do trudno dostępnych wiosek Akha, gdzie wciąż żyją kobiety jak ze
zdjęć, które nas zainspirowały. Niestety w Luang Nam Tha nikt już
tradycyjnie ubranych osób dawno nie widział, nikt nie może nam tego
zagwarantować, a przecież nie chcemy przebieranki. Pojechaliśmy jeszcze
dalej – do Muang Sing, pod samą granicę birmańską i chińską. Tu podobna
historia – od kiedy pojawiły się skutery i komórki nikt już nie ubiera
się tradycyjnie, chyba że z okazji festiwalu. Do większości wiosek,
które widnieją w planie trekkingów agencji, można dojechać szutrową
drogą, a przejście przez dżunglę to tylko urozmaicenie dla turystów. A
właściwie to najlepiej pójść o 6 rano na targ…
Targ w Muang Sing był kiedyś największym targiem opium w obrębie Złotego Trójkąta*
i jednym z najbarwniejszych w Laosie, gdzie spotykały się mniejszości
etniczne żyjące w otaczających je górach: Thai, Hmong, Yao i Akha.
Handlu opium oficjalnie zakazano w 2000 roku, a targ stał się sennym
centrum warzywno-mięsnym. Faktycznie jednak udało nam się zauważyć kilka
kobiet w tradycyjnych strojach. Dumne Yao w czarnych turbanach i
długich pelerynach z czerwonym, puszystym kołnierzem. Surowe Akha z
wielkimi koszami na plecach, w czarnych strojach i pięknych, mieniących
się srebrem nakryciach głowy. Być może mniejszości etnicznych było
więcej, ale tylko te potrafiliśmy rozpoznać. Wiele z nich, szczególnie
Yao, przyszło sprzedawać pamiątki lub pozować do zdjęć turystom, których
oprócz nas była zaledwie dwójka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz