wtorek, 12 marca 2013

W poszukiwaniu plemion Akha.

Jeśli zapytacie nas, co najbardziej zaskoczyło nas w Azji, to bez zastanowienia odpowiemy – jej nowoczesność. Wyjechaliśmy w tę podróż z idealistycznym wyobrażeniem Azji sprzed wieku – zacofanej, egzotycznej, przepełnionej duchowością, dzikiej. A może gdybyśmy wcześniej przeczytali „W Azji” Tiziano Terzaniego, oszczędzilibyśmy sobie ułudy i wielu zawodów. W końcu on już w latach 80-tych narzekał na modernizację kontynentu. Z perspektywy egoistycznego turysty, który chciałby zobaczyć inny, fascynujący świat, to coś złego, ale przecież nie można nikomu zabronić postępu. Problem polega na tym, że świat zna tylko jeden model nowoczesności – zachodni, który nie pasuje i nie powinien zaistnieć w tej kulturze. Tak się jednak stało, z początku prym wiodła Tajlandia, potem westernizować zaczęły się inne kraje regionu, coraz bardziej przypominając naszą – zachodnią cywilizację.
Dlaczego o tym piszemy? Bo będąc w Laosie oszaleliśmy na punkcie zobaczenia kolorowych, egzotycznych, pobrzękujących medalikami zawieszonymi na tradycyjnym nakryciu głowy kobiet z plemienia Akha. Pojechaliśmy do Luang Nam Tha – największego centrum trekkingowego w tym kraju, by przez góry i dziką dżunglę dotrzeć do trudno dostępnych wiosek Akha, gdzie wciąż żyją kobiety jak ze zdjęć, które nas zainspirowały. Niestety w Luang Nam Tha nikt już tradycyjnie ubranych osób dawno nie widział, nikt nie może nam tego zagwarantować, a przecież nie chcemy przebieranki. Pojechaliśmy jeszcze dalej – do Muang Sing, pod samą granicę birmańską i chińską. Tu podobna historia – od kiedy pojawiły się skutery i komórki nikt już nie ubiera się tradycyjnie, chyba że z okazji festiwalu. Do większości wiosek, które widnieją w planie trekkingów agencji, można dojechać szutrową drogą, a przejście przez dżunglę to tylko urozmaicenie dla turystów. A właściwie to najlepiej pójść o 6 rano na targ…
Targ w Muang Sing był kiedyś największym targiem opium w obrębie Złotego Trójkąta* i jednym z najbarwniejszych w Laosie, gdzie spotykały się mniejszości etniczne żyjące w otaczających je górach: Thai, Hmong, Yao i Akha. Handlu opium oficjalnie zakazano w 2000 roku, a targ stał się sennym centrum warzywno-mięsnym. Faktycznie jednak udało nam się zauważyć kilka kobiet w tradycyjnych strojach. Dumne Yao w czarnych turbanach i długich pelerynach z czerwonym, puszystym kołnierzem. Surowe Akha z wielkimi koszami na plecach, w czarnych strojach i pięknych, mieniących się srebrem nakryciach głowy. Być może mniejszości etnicznych było więcej, ale tylko te potrafiliśmy rozpoznać. Wiele z nich, szczególnie Yao, przyszło sprzedawać pamiątki lub pozować do zdjęć turystom, których oprócz nas była zaledwie dwójka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz