To była magiczna noc. O 1:00 w nocy
wyruszyliśmy z małej górskiej wioski, by zdobyć szczyt wulkanu Merapi,
najbardziej aktywnego w Indonezji. Księżyc w pełni oświetlał drogę tak,
że latarki były zupełnie niepotrzebne. Droga wiła się stromo pod górę,
najpierw błotnistym szlakiem, potem po ostrych, wulkanicznych skałach.
Około 2:30 rano, gdy odpoczywaliśmy
akurat po półtoragodzinnym marszu dostaliśmy pierwszego sms-a:
„Wygraliście w swojej kategorii!” – siostra Marcina relacjonuje nam
wydarzenia z uroczystej gali Blog Roku 2012. To znaczy, że się udało?!
Wygraliśmy z blogami o modzie, urodzie, dizajnie i wychowaniu dzieci!
Oczywiście, wiedzieliśmy że mamy szansę. Dwa tygodnie temu zostaliśmy
wybrani do najlepszej trójki, więc statystycznie nasze szanse wynosiły
33,3%, a to już sporo. Od kilku dni mieliśmy jednak przeczucie, że nic z
tego nie będzie, więc spokojnie zaaranżowaliśmy sobie wejście tej nocy
na Merapi. Tymczasem zostaliśmy najlepszym blogiem lifestylowym!
Adrenalina podskoczyła i uciążliwe
dotychczas podejście stało się proste, jak spacer po mieście. Kolejne
metry pokonywaliśmy z łatwością, prawie skacząc z radości z kamienia na
kamień. O 3:30, byliśmy już wysoko w chmurach. Widoczność była prawie
zerowa, na plecakach osadzały się krople rosy i musieliśmy zapalić
latarki, bo bez światła księżyca otaczały nas kompletne ciemności. W tym
momencie, tym razem zupełnie już niespodziewanie, dostaliśmy kolejnego
sms-a: „Druga statuetka dla Was”. I tyle? Co to znaczy druga statuetka?
Wykorzystując ostatnie rupie na naszej indonezyjskiej karcie, piszemy
wiadomość: „????????”. Te kilka minut, kiedy czekamy na sms-a, zdaje się
ciągnąć w nieskończoność. Odpowiedź brzmi: „Wyróżnienie główne!” –
siostra nie jest zbyt wylewna, ale pewnie ma na gali pełne ręce roboty.
Tym razem już zupełnie nie wiemy co powiedzieć. Drugiej nagrody z
pewnością się nie spodziewaliśmy. Nie pamiętam nawet jak doszłam na
płaskowyż pod kraterem, ale byłam tak zaaferowana, że nie chciałam
wchodzić już wyżej.
Kiedy na szczycie zaczęło świtać,
zamiast przepięknych widoków, zobaczyliśmy wokół nas jedynie
mlecznobiałą mgłę. Było koszmarnie zimno, kryształki lodu zaczęły
osadzać się na plecakach, wiał przeraźliwy wiatr, a z krateru wydobywał
się śmierdzący odór siarki. Żałowaliśmy wtedy, że nie możemy być na
gali, w ciepłym pomieszczeniu i odświętnych strojach, popijając
wyrafinowane drinki. Chcielibyśmy świętować nasz sukces, odebrać
statuetkę i zjeść nasz kawałek tortu, zamiast siedzieć na kupie
zwęglonych kamieni. Taki jest jednak nasz los – osób stale w podróży.
Nie zawsze dobrze, nie zawsze wygodnie, ciepło i czysto, ale za to
satysfakcja nieporównywalna jest z niczym innym.
To była magiczna noc. Noc wielu
sukcesów. Zostaliśmy wybrani na najlepszy Blog Roku 2012 w kategorii
„Lifestyle” oraz otrzymaliśmy pierwsze wyróżnienie, czyli srebrny medal w
ogólnej klasyfikacji Blog Roku 2012. Dodatkowo zdobyliśmy nasz pierwszy
w życiu szczyt i z pewnością nie ostatni, ale o Merapi jeszcze
usłyszycie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz